Metten survivors
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Metten survivors Strona Główna
->
Do Poznania!
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
My
----------------
YACHA!!!
Słowacy, Czesi, Niemcy, Węgrzy...
Hydepark
Podróże małe i duże
----------------
Do Poznania!
Dojechać
Historie z Metten
----------------
M.1
M.2
M.3
M.4
Inne atrakcje z DJ πT (pItI)
W sprawie forum
----------------
Pomysły
Nawrzucaj adminowi
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pon 14:34, 10 Wrz 2018
Temat postu: yt
-Ida o wiele dalej na zachod od miejsca, gdzie, jak sadzilem, skreca.
Martin zastanawial sie przez chwile.
-Tak, masz racje. Moze chca okrazyc caly teren okalajacy zamek. A moze po prostu chca zaatakowac z kierunku, z ktorego nie spodziewamy sie napasci. - Usmiechnal sie krzywo. - Najbardziej prawdopodobne jest to, ze po prostu przeczesuja dokladnie caly teren przed atakiem upewniajac sie, ze nie beda mieli za plecami nekajacych ich tyly oddzialow.
-Przeciez musza wiedziec, ze ich sledzimy - zauwazyl drugi tropiciel.
Krzywy usmiech Martina poszerzyl sie.
-Bez watpienia. Podejrzewam jednak, ze zupelnie sie nie przejmuja naszymi poczynaniami. - Pokrecil powoli glowa. - Tsurani to arogancka banda. - Wskazal reka na jednego ze swoich. - Garret, pojdziesz ze mna. Wy dwaj idzcie prosto do zamku. Zameldujcie mistrzowi Fannonowi, ze okolo dwoch tysiecy Tsuranich maszeruje na Crydee.
Bez slowa dwoch tropicieli ruszylo szybkim krokiem w strone zamku.
Martin pochylil sie do Garreta.
-A my sobie podejdziemy znowu blizej do ich oddzialow. Trzeba sie zorientowac, co knuja. Garret pokrecil glowa ze smutkiem.
-Twoje beztroskie podejscie nie za bardzo koi moje nerwy, panie Lowczy.
Zawrocili po swoich sladach. Martin obejrzal sie przez ramie.
-Wszystko jedno, kiedy sie umiera. Kazdy czas jest dobry. Po co sie jeszcze zadreczac, co?
-Tak, tak. - Po pociaglej twarzy Garreta bylo widac, ze slowa Martina nie przekonaly go specjalnie. - Rzeczywiscie, po co? Nie obawiam sie chwili, ktora smierc wybierze, by przyjsc do mnie, ale ciarki mnie jednak przechodza, kiedy slysze, jak ja, panie, sam zapraszasz.
Martin rozesmial sie cicho. Dal znak Garretowi, zeby podazal w jego slady. Ruszyli swobodnym, wyciagnietym klusem. Las byl rozswietlony promieniami slonca, ale miedzy grubymi drzewami, pod galeziami bylo sporo zacienionych miejsc, gdzie mogl sie czaic obserwujacy teren wrog. Garret pozostawil ocenie i wyczuciu Martina, czy mozna bylo kolo takich miejsc przejsc bezpiecznie. Obaj zatrzymali sie nagle w pol kroku. Przed soba uslyszeli jakis ruch. Bezglosnie wtopili sie w cieniste poszycie lasu. Minela dluga minuta. Zaden nie odezwal sie. Po chwili uslyszeli cichy szept, ale nie mogli rozpoznac slow.
W polu ich widzenia pojawily sie dwie postacie
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin